sobota, 12 marca 2016

Ulubieńcy lutego :)

Witajcie  Kochani,

bardzo przepraszam za dość długą nieobecność, ale przeszliśmy w lutym z narzeczonym na nocną zmianę i czuję się jak wampir :D Nie narzekam, ale muszę się jeszcze troche przystosowac. 

Dzisiaj chciałabym Wam pokazać moich ulubieńcow lutego. Myślałam, że nie będzie tego za wiele, ale jak zaczełam je zbierać to okazało się, że jednak trochę tego mam :)) Zapraszam :)



Kilka zdjęć jest moich ale poszczególne wziełam z googli, żebyście wszystko dokładnie zobaczyły :)

Zacznę od mjego absolutnego hitu, który zdecydowanie zostanie ze mną dłużej niż tylko w lutym- podkład L'oreal True match 

Kupiłam go zupełnym przypadkiem i był to absolutny strzał w 10 :) Miałam już naprawdę wiele podkładów i nigdy nie byłam z żadnego zadowolona w 100%-a to kolor nie taki, a to za ciężki, a to przesuszał mi skórę, a to zmieniał odcień po paru godzinach, a to nie był trwały. Ten wydaje się idealny- ma bardzo lekką "lejącą" się konsystencję, przy czym dość łatwo go "przedawkować"- mi osobiście wystarczy jedna pompka na całą twarz i szyję. Nie mam za wiele przebarwień i moja cera nie jest problematyczna więc nie powiem Wam czy ma bardzo dobre krycie- wydaje mi się jednak, że nie najgorsze :) Kolor dopasowuje się do naszej skóry i jest to jeden z nielicznych podkładów, który pasuje do mojego koloru cery (moj odcień to Vanille Rose) Szczerze polecam :)

Kolejna rzecz to paletka cieni Maybelline 

Tą plaletkę również kupiłam przypadkiem- spodobało mi się opakowanie :) Kolory są w większości metaliczne, dość dobrze napigmentowane (chociaż nie idealne) i sa to kolory, które sa moimi ulubionymi jeśli chodzi o makijaż oczu- zwłaszcza dolny poziom :)


Nastepna rzecz jest dość dobrze znana w blogerskim świecie :) Jest to odżywka do rzęs Long4lashes. Przez dość dlugi czas nosiłam sztuczne rzęsy doczepiane metodą 1:1. W pewnym momencie postanowiłam je zdjąć i poczułam się jak łysa... Miałam oczywiście rzęsy, ale w porównaniu z długim gęstym wachlarzem, który mialam wcześniej,moje prezentowaly się dość licho. Po miesiącu kuracji powyższą odżywką moje rzęsy wyglądają niemal jak sztuczne :) Są dlugie i bardzo gęste- postaram sie zrobić jakieś zdjęcie to Wam wrzucę :)


Kolejna rzecz to balsam do ust Balmi- taki tańszy odpowiednik balsamu Eos. Eosa nie mam ale uważam, że nawet nie musze- Balmi jest świetne- pięknie pachnie i wspaniale nawilża usta:) Z tego co wiem, są cztery opcje zapachowe- ja mam tą czerwoną (chyba wiśnia albo jakaś malina)- ale jak tylko spotkam reszte to pewnie kupię :) 

Dalej mamy mleczko do ciała firmy EcoLab- zawiera 98% składników pochodzenia roślinnego (woda różana, organiczny olejek z pestek moreli, olej z werbeny, olejek z paczuli i wiele innych). Ma wspaniałą delikatną konsystencję, pięknie pachnie, bardzo szybko się wchłania i bardzo dobrze nawilża i odzywia skórę- czego chcieć więcej :)


Przedostatnia rzecz jest również dość dobrze znana- jest to tusz do rzęs Maybelline. Póki co jest to chyba najlepszy tusz jaki miałam. Ma świetną elastyczną szczoteczkę, bardzo dobrze wydłuża i pogrubia rzęsy. Miałam już tysiące tuszy (zazwyczaj za kazdym razem kupowałam inny) a teraz postanowiłam zostać przy tym samym na kolejny miesiąc :)

Ostatnia rzecz to krem do twarzy na noc z serii ZiajaMed. Moja cera nie jest bardzo wymagająca, ale jest bardzo sucha i dość często wyskakiwaly mi jakieś "niespodzianki" na czole. Odkąd stosuje ten krem, zażegnałam problem suchej skóry i prawie w ogóle nie wychodzą mi żadne pryszcze. Krem ten nie jest drogi i doradziła mi go pani pracująca w sklepie Ziaji. Polecam tam iść i poprosić panią (tam gdzie ja byłam pani była kosmetologiem) o poradę, bo ja sama chciałam wziąć zupełnie inny krem i na szczęście mądra ekspedientka mi go odradziła i poleciła powyższy :)

Przyszedł mi też marcowy GlossyBox więc jutro lub pojutrze pokaże Wam, co było w środku.

Buziaki 

Jadzia