czwartek, 18 lutego 2016

Glossybox :)

Witam Kochani :)

Dzisiaj chciałabym Wam zaprezentować polską wersje ShinyBoxa czyli angielski GlossyBox :) Z racji, że obecnie mieszkam na Wyspach Brytyjskich niestety nie mogę zamówić polskiej wersji, nad czym szczerze ubolewam ;D

Zanim zacznę, może wytłumaczę w paru słowach czym jest GlossyBox. Jest to pudełeczko z kosmetykami, które kurier dostarcza nam raz w miesiącu. Naturalnie musimy za to płacić, ale kwota nie jest duża w porównaniu z kosmetykami, które dostajemy wzamian, Naturalnie zanim zamówimy nasze pierwsze pudełko musimy wypełnić ankietę, w której odpowiadamy na kilka pytań związanych z naszą urodą i wyglądem zewnętrznym. 

Pierwsze pudełko, które zamówiłam nie jest pudełkiem z zestawem kosmetyków na luty. Jest to tak zwany starter kit, czyli zestaw startowy. 

Myślę, że wszystko jest jasne, zapraszam do oglądania :)





Tak wygląda samo pudelko. Jest bardzo estetycznie zapakowane, w środku jest tak jakby confetti, w którym ukryte są kosmetyki. Opakowanie na bardzo duży plus :)



 Oto, co było w środku. Jest to 5 produktów. Zazwyczaj są to wersje podróżne lub większe próbki, ale cxasem trafiają sie normalne produkty, zwykłej wielkości. 



 Pierwsza rzecz to balsam do ciała w wersji podróżnej firmy Royal Apothic. Nigdy nie miałam jeszcze produktu tej firmy, więc bardzo chętnie ją wypróbuje i w następnym wpisie zdam relację. Cena pełnego produktu to podobno 14.50 funtów. 



Kolejną rzeczą to znana wszem i wobec gąbeczka do rozcierania podkładu. Miałam kiedyś coś podobnego z Primarka i szczerze mówiąc jakoś niespecjalnie byłam z tego zadowolona. Na codzień nakładam podkład pędzlem i to zdecydowanie jest mój faworyt, ale oczywiście wypróbuje moją nową gąbeczkę :) Cena sklepowa to 6.50 funtów


 Następną rzeczą jest cielista kredka, którą możemy używać na wiele różnych sposobów. W ulotce z GlossyBoxa jest napisane, że możemy nią podkreślać dolną powiekę, aby powiększyć optycznie oko lub alby rozświetlić szczyty kości policzkowych. Nigdy czegoś takiego nie miałam więc chętnie wypróbuje. Cena takiej kredki to 15 funtów. 


 Przedostatnią już rzeczą jest cielisty lakier do paznokci firmy Nails Inc za 11 funtów. Osobiście zazwyczaj noszę na paznokciach lakier hybrydowy, ale akurat mam od niej przerwę więc jutro sobię go użyję i zobaczymy jak długo przetrwa :) Cena to 11 funtów.



Ostatnim przedmiotem jest brązowy cień do powiek firmy GlossyBox. Jeśli chodzi o ten cień, to trafili idealnie w moje gusta, ponieważ na mojej powiece najczęściej goszczą brązy i beże :) Cena to 7.10 funta

Podsumowując za wszystkie kosmetyki zapłacilibyśmy ponad 40 funtów (pamiętajmy, że cena podana przy balsami to cena za pełną wersję produktu, a my tu mamy tylko próbkę). Za zamówienie pierwszego GlossyBoxa zapłaciłam ok. 14 funtów więc wydaje mi się, że nie zrobiłam złego interesu :) 

Czy jestem zadowolona? Pół na pół. Najbardziej podoba mi się cień do powiek i gąbeczka a najmniej kredka i lakier. Jestem maniaczką szminek i pomadek i bardzo liczyłam na jakiś produkt do ust. Może dlatego czuję się lekko rozczarowana. Zdecydowałam jednak, że zamówie jeszcze GlossyBoxa na kolejne trzy miesiące i ocenie go po tym czasie. 

Gdybyście miały jakieś pytania, piszcie :)

Buziaki 

Jadzia 

3 komentarze:

  1. Fajne kosmetyki/ gadżety chętnie bym sama wypróbowała :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję bardzo. Dam znać na blogu jak się sprawują :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń